Wczoraj zakończyłem Nowennę Pompejańską w intencji „o bezpieczne schronienie, godne warunki do życia i rozwoju, ciepłą zimę i pokój w sercu dla całej mojej rodziny”.
Nowenna Pompejańska stała się częścią mojego życia. Pierwszy raz usłyszałem o niej, będąc w trudnej sytuacji sercowej kilka lat temu. Straciłem rachubę, ile razy ją odmówiłem. Wiele razy zostałem wysłuchany i otrzymałem dokładnie to, o co prosiłem. Raz zostałem wysłuchany w sprawie, w której modliłem się o coś, co nie wyszło mi na dobre. To, o co prosiłem, otrzymałem w przełomowym momencie nowenny, w dzień rozpoczęcia części dziękczynnej. Wierzę, że Bóg udzielił mi tej łaski, żebym zobaczył, jak bardzo byłem zagubiony. Innymi razy, zamiast tego, o co prosiłem, otrzymywałem lepsze zrozumienie sytuacji, a za każdym razem pokój serca i radość z więzi z Najukochańszą Matką Maryją. Za pośrednictwem Nowenny Pompejańskiej wyprosiłem między innymi uzdrowienie mamy z choroby nowotworowej, naprawienie trudnej relacji, przygotowanie warunków mieszkalnych, uwolnienie z nałogu masturbacji. To świadectwo byłoby zbyt długie, gdybym miał opisać wszystko dokładnie, dlatego dzisiaj chcę napisać o łasce, którą otrzymałem odmawiając ostatnią Nowennę Pompejańską.
Niecałe dwa miesiące temu rozpaczałem z powodu swojej sytuacji życiowej i trudnej sytuacji Rodziny. Odkąd sprzedaliśmy dom rodzinny z powodu trudności z opłacaniem kredytu hipotecznego, moja rodzina zmagała się z problemem mieszkaniowym. Szukaliśmy swojego miejsca za granicą, gdzie często zmienialiśmy miejsce zamieszkania, jednak wszędzie czuliśmy się jak nieproszeni goście. Po wielu latach modlitw wróciliśmy do Polski, do miejsca, które otrzymali rodzice w darowiźnie kilka lat wcześniej. Na działce znajdował się dom, a raczej ruina domu, którą przed laty zamieszkiwał nasz krewny. Brak bieżącej wody, kanalizacji, brak ogrzewania, przepalona instalacja elektryczna, która dawała o sobie znać przy zapaleniu światła, dwa pomieszczenia. Jedno z nich pełniło rolę kuchni, salonu i sypialni, a drugie zamieszkałe przez tatę, który od lat jest w separacji z mamą i resztą rodziny. Przez napiętą sytuację domową, nie mieliśmy sił i chęci do pracy nad tym domem. Dzięki mamie, która zawsze stawała na wysokości zadania, udało się podłączyć wodę miejską i zainstalować piec, żebyśmy mogli cieszyć się podstawowymi warunkami. Mimo to, ten rok przeżyłem w kryzysie, w walce wewnętrznej i modlitwie. Podejmowałem działania, żeby odmienić sytuację, jednak wszystkie kończyły się fiaskiem. Zawsze czegoś brakowało, środków finansowych, sił psychicznych, fizycznych, czułem, że ktoś podrzuca mi ciągle kłody pod nogi i poddawałem się, nieraz obarczając winą Boga.
Postanowiłem odmówić po raz kolejny Nowennę Pompejańską w intencji o potrzebne warunki mieszkalne. Tym razem zmieniło się wszystko. Pojawiły się siły do zmiany i nadzieja. Mój brat, który wcześniej nie brał pod uwagę remontu domu ze względu na tatę, zaproponował odremontowanie części budynku. Podjęliśmy decyzję i w miesiąc czasu zburzyliśmy pół domu, wykonaliśmy prace betonowe, murarskie, przykryliśmy dach, wstawiliśmy okna. Znajomi, którzy odwiedzali nas w tym czasie z niedowierzaniem patrzyli na metamorfozę tego miejsca. Pogoda nam sprzyjała, często mówiłem, że to pogoda dla nas. Pojawiały się środki na potrzebne materiały, dobrzy ludzie, były również trudności, ale stawiliśmy im czoła. My sami uważamy to, co otrzymaliśmy, za cud, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że jeszcze niespełna dwa miesiące wcześniej byliśmy zrezygnowani i zalęknieni z obawy przed nadchodzącą zimą, niezdolni do podjęcia tak wielkiego przedsięwzięcia. Martwiliśmy się również o opał. Od lata próbowaliśmy kupić węgiel. Udało się dopiero niecałe dwa tygodnie temu, w trakcie trwania Nowenny. Dzisiaj mamy nadzieję na lepszą przyszłość, bezpieczny kąt oraz perspektywę ciepłej zimy.
Kochani, jeśli zmagacie się z czymś, zwróćcie się do naszej najukochańszej Mamusi, dla Niej nie ma rzeczy niemożliwych.
Kocham Cię moja Królowo Maryjo!